sobota, 17 marca 2018

37


Witam!

Kilka słów wstępu zanim przejdę dalej. Bardzo długo nie blogowałam, jak widać nie robiłam tego od dobrych kilku lat i ciężko na początku odnaleźć się w tym świecie oraz nadrobić zaległości. Chcę tylko wspomnieć,że cichutko obserwowałam dużą ilość Waszych blogów i mam nadzieję,że szybko będę z Wami na bieżąco!
Dzisiejszy post chciałabym poświęcić filmowi, który we mnie wywołał cudowne uczucia zadowolenia z tego,że kino jest jeszcze kinem- mianowicie "Czwarta Władza" (The Post) w reżyserii Stevena Spielberga.
(zdjęcie pochodzi ze strony amazon.com)

Tym, co zaskoczyło mnie w tym filmie jest na pewno fenomenalna gra aktorska (Meryl Streep, która w tym filmie gra zupełne przeciwieństwo swojej postaci z "Diabeł ubiera się u Prady"- przynajmniej ja odniosłam takie wrażenie; także Tom Hanks czy Bob Odenkirk) ale także niesamowite ujęcie tematu i narastające z każdą sekundą napięcie. Czasami czułam, jakbym była jednym z anonimowych pracowników Washington Post, znajdującym się w samym centrum wydarzeń. Tematyka też jest bardzo aktualna. Dla mnie - osoby która chciałaby kiedyś, w przyszłości, parać się pracą dziennikarza- pozycja obowiązkowa. Nie chcę opisywać fabuły, zamieszczam niżej link do zwiastunu filmu, i czekam na Wasze komentarze z opinią zarówno co do filmu, jak i samych Oscarów a także Waszych wrażeń po obejrzeniu ceremonii, myślę że emocje już ochłonęły i można na spokojnie się wypowiedzieć (oraz nadrobić te filmy które nam umknęły):)

xoxo
D




czwartek, 6 sierpnia 2015

36

   Witam po tak długiej przerwie. Postanowiłam wrócić do blogowania,ponieważ czułam,że mi tego brakuje. Ostatnio w moim życiu dość dużo się działo,było wiele wzlotów i upadków,a jako że mam teraz trochę wolnego czasu (aż do października,gdy zacznę studia- o mamo,to tak szybko!) chciałam znów spróbować swoich sił w pisaniu. Może zacznę od nowa zbyt sentymentalnie,ale zawsze marzyło mi się być dziennikarką,pisać,tworzyć,może w końcu napisać książkę-swoją własną. Żebym mogła wziąć ją do ręki i pokazać wnukom,gdy zapytają,co mi się udało w życiu osiągnąć. A ostatnio boleśnie zdałam sobie sprawę,że brakuje mi czasu i chęci.. tak,chęci!.. by spełniać swoje marzenia. Że wolę studiować to co jest opłacalne,że czas na rozwijanie swoich pasji wolę wykorzystać na wszystko,oprócz tego- bo się boję. Brzmię jak tchórz -którym nigdy nie byłam,ale taka jest bolesna prawda. Zrozumiałam,że życie mamy tylko jedno,a ja na pewno nie chce spędzić go,dążąc do zarobienia jak największej liczby pieniędzy,robiąc coś,czego nie kocham i nie o tym marzyłam. Tyle słowem wstępu,jak zresztą komuś zechce się porównać tematykę mojego posta z wcześniejszymi,to się zdziwi... Ale mam ochotę się zmienić,rozwijać,a nie stać w miejscu,myślę,że taka ochota siedzi w każdym z nas :)
   Jako że jedną z moich pasji jest kino,napiszę co nie co o filmach,które ostatnio oglądałam :)


1). "W głowie się nie mieści", reżyseria:Pete Docter, Ronnie del Carmen.
Muszę przyznać,że zgadzam się z opiniami innych o tej produkcji: Ta bajka jest fenomenalna. Niekonwencjonalna. Nigdy tak dobrze nie bawiłam się w kinie na filmie tego typu. Jest w niej wszystko- momenty wzruszeń, śmiech do rozpuku, a także chwile,gdy możemy się zastanowić nad swoim życiem. Moje serce podbiła oczywiście Radość,której głosu użyczyła Małgorzata Socha- moim zdaniem wybór trafiony w 100%. Każdy,kto postanowi ją obejrzeć,na pewno nie pożałuje. Nie lubię pisać streszczeń filmów,wolę je oceniać bez zawierania w recenzji punkt po punkcie co się działo... Tę bajkę trzeba obejrzeć,by zrozumieć,o czym mowa. Z czystym sercem mogę dać 10/10. :)



2) "Papierowe Miasta" , reżyseria: Jake Schreier.
Ten film z kolei.. nie porwał mnie zbytnio. Gdy usłyszałam,że to film na podstawie powieści Johna Greena,ucieszyłam się,bo mimo tego że nie interesuję się tym autorem,to "Gwiazd naszych wina" nawet dla mnie,z reguły krytycznej,wywarł ogromne wrażenie.
 Nie mam pojęcia,jaka jest książka o tym samym tytule- przyznam się bez bicia,że nie czytałam,a na film poszłam spontanicznie z moim I. Sam pomysł Cary Delavinge jako Margo spodobał mi się-mimo że nie przepadam za jej urodą,to nie ma żadnego wpływu na moją ocenę jej gry aktorskiej- pasowała do tej roli i wykonała kawał dobrej roboty :) 
Ja w tym filmie trochę się pogubiłam... Bardziej spodobały mi się wątki poboczne (chociażby Lacey i jej problem polegający na tym,że ludzie nie zauważają jej intelektu,a widzą tylko urodę;albo wątek przyjaźni), wszystko było pogmatwane i mimo tego,że oglądałam uważnie,chyba i tak zakupię książkę,by zrozumieć o co dokładnie chodziło (znaczy wiem,ale ciężko to opisać słowami).
Dałabym 7/10.

Ostatnio w książkach zastój,a to dlatego,że uczyłam się na egzamin teoretyczny na prawo jazdy,który wczoraj zdałam,więc z ulgą mogę odłożyć na chwilę przepisy i zająć się literkami,które naprawdę mnie interesują ;-) 
Chętnie też poczytam co u Was,więc zostawiajcie w komentarzach linki do swoich blogów,albo tych,które polecacie. Buźka ;-)


piątek, 12 lipca 2013

35

Salut! :)
Dzisiaj mijają równe 2 tygodnie od zakończenia roku. Czy tylko ja uważam,że czas leci zdecydowanie za szybko?
W przerwie między ćwiczeniami a myciem okiem postanowiłam napisać posta. Zaczęło mi brakować blogowania :)
35 post będzie lekko kulturalny,bo na kulinaria ostatnio nie znajduję czasu.
W środę razem z przyjaciółką obejrzałyśmy "Czarnego łabędzia"
Ojejku,ciężko go opisać. Na mnie film wywarł ogromne wrażenie. Nie każdemu się spodoba. Ja,jako osoba nieprzyzwyczajona do oglądania strasznych scen (nienawidzę horrorów) nie raz zasłaniałam oczy. Natalie Portman była w roli Niny nieziemska! Do gry aktorskiej nie mam żadnych zastrzeżeń. Forma przekazania problemu "dążenia do doskonałości" była moim zdaniem ostra,trafiająca w sedno. Perfekcja... Złe wspomnienia z tym związane jeszcze bardziej potęgowały moje emocje przy oglądaniu. Dałabym 9/10. A dla rozluźnienia obejrzałyśmy "Kac Vegas". Ze skrajności w skrajność :)

Zaczęłam czytać "Dom nad rozlewiskiem". Nie oglądałam telewizyjnego serialu (jedyny program,jaki regularnie oglądam w TV to "Wiadomości") ale książka jest całkiem ciekawa,życiowa,godna polecenia. Ocenię,gdy przebrnę przez wszystkie 3 opasłe tomiska ;) 

Czekam na swoją "Blondynkę na językach-rosyjski" z niecierpliwością! Doszłam do wniosku,że głupotą byłoby zapomnieć rosyjski po 6 latach nauki,a z panią Pawlikowską szybko go sobie odświeżę :) Kto wie,może nawet skuszę się na maturę?

I na koniec mała ściągawka :)

PS: Znacie jakieś godne polecenia seriale? Oprócz TVD,bo czekam z niecierpliwością na 5 sezon :)

piątek, 5 lipca 2013

34

Zmiany. Zmiany. Zmiany.
Nie chcę taka być.
Wracam do blogowania. Od nowa,znów? Może wreszcie zacznę robić coś porządnie.


Lubię je. 

Wracam niedługo.

czwartek, 9 maja 2013

33

Dziś bez śniadania,ale za to recenzje. I outficik szykuję,niedługo się pojawi :))

Macie tak,że po przeczytaniu jakiejś książki nie chcecie zaczynać kolejnej,bo żyjecie jeszcze w jej świecie? :)
Melanie Benjamin w świetny sposób pokazuje nam kulisy powstawania kultowej "Alicji w krainie czarów" Lewisa Carolla. Na początku drażniło mnie troszkę to,że rozmyślania 7-letniej dziewczynki są pisane takim "dorosłym"językiem,ale miało to pewnie na celu ukazanie dorosłości Alicji :) Z ciekawości poszukałam w internecie słynnego zdjęcia w stroju żebraczki. Myślę,że to prawdziwa gratka dla fanów fotografii:
Tak wyglądała Alicja z Krainy Czarów :))

Gdzieś już wspomniałam,że mam w planach obejrzenie tego filmu. Korzystając z wolnego zrealizowałam swoje zamiary. Zacznę od muzyki-jest świetna,idealnie oddaje charakter i przesłanie filmu. Jest to dość trudna tematyka-narkotyki,zagubienie w życiu,starość,a nawet prostytucja. Myślę,że warto obejrzeć, Kreacje aktorów nie są przesadzone. I co chyba najważniejsze- jeden film bardziej zniechęcił mnie do narkotyków niż wszystkie szkolne pogadanki.Ciężki w odbiorze,ale zasługuje na uznanie! Jennifer Connelly (Marion) jest świetna.

To tak pokrótce,chciałam dodać swoje zdjęcia ale co za dużo to nie zdrowo,w następnym poście będzie mnie chyba aż za dużo :))
Love,
D.



niedziela, 5 maja 2013

32

 Czuję że wypoczęłam! Jestem naładowana energią i mam siły do dalszej nauki. Pomijając fakt,że za tydzień też mam trzy dni wolnego (matury :D) i wykorzystam je już raczej na powtórki a nie cudowne leniuchowanie,cieszę się,że nareszcie jest ciepło!

  Dzisiejsze niedzielne śniadanko. Postanowiłam celebrować śniadanie tego dnia jak najdłużej się da :)) 


bułeczki razowe z serem,surówka (marchew,korniszony,cebulka,ogórek)

Pierwszy raz upiekłam bułeczki i jedynym ich plusem było to,że dało się je zjeść. Muszę popracować nad przepisem,ot co. Jutro kupuję składniki i ćwiczę do skutku!

Wczoraj zamiast wieczornego treningu (co za dużo to nie zdrowo! :D) obejrzałam film,który wstrząsnął mną doszczętnie. Wszystkim polecam "Niemożliwe".


Według mnie Naomi Watts jest piękną,charakterystyczną aktorką,która sprawdziła się w tej roli idealnie. Film otwiera oczy wszystkim,którzy stanowisko,pracę i pieniądze stawiają na pierwszym miejscu. Pokazuje,że najwyższą wartością powinna być dla każdego rodzina. Film został oparty na faktach rodziny,która przeżyła tsunami w Tajlandii w 2004 roku. Piękny,wzruszający. 10/10! :)

Kolejne filmy w planach to "Requiem dla snu". I recenzja "Piątej Góry" Paulo Coelho się szykuje. Polecacie jakieś książki? 
Love,
D.

środa, 1 maja 2013

31-let's do it!

    Moja niesystematyczność woła o pomstę o nieba. Nie ma to jak słomiany zapał+ brak wolnego czasu. Ale wracam,nadrobię,spróbuję czymś Was zaciekawić.

    Sama nie nazwałabym obecnej pogody "wiosną",ale jest całkiem dobrze,nie ma śniegu na majówkę :) Wkraczamy w nowy miesiąc,maj! Mnie samej kojarzy się on ze słońcem,upałem,wolnym,kwiatami (zapewne ze względu na dzień matki) i wonią wakacji unoszącą się w powietrzu.
    Postanowiłam sobie,że maj będzie inny! Gdyby nie moja niespotykana zdolność do gubienia dosłownie wszystkiego (od kluczyka do szkolnej szafki po buty) pokazałabym Wam wisiorek,który kupiłam sobie dość niedawno,a miał mi przypominać o postanowieniu. No cóż,pewnie znajdę go niebawem (jak wszystko) ale strasznie mi go szkoda.
Wybaczcie moje zdjęcie bez makijażu,w potarganych włosach i dziwną miną- ale chce żeby taki był maj! Szalony,nieobliczalny,wesoły,żywy :) Może to głupoty ale lubię coś zmieniać. Nieważne czy siebie,czy swój pokój,czy cokolwiek innego.
Bądźmy pozytywne :) Bez ciągłego rozmyślania o wadze/wyglądzie/ocenach/zmartwieniach.


"Mr.Nobody" to film,który mnie osobiście urzekł. Oglądałam kawałek na zajęciach z kultury w szkole,ale w domu zaczęłam od początku. Tak,jestem fanką Jareda Leto i jego obecność w filmie wcale nie wpływa na jego ocenę :D
Trochę zakręcony,trochę dziwny,trochę śmieszny. Różne opinie już słyszałam, Ja myślę,że skłania do zastanowienia. Nad tym,jaką kluczową rolę mają nasze decyzje. Na prawdę polecam,10/10 :)

 "Salę samobójców" oglądałam już dawno,ale w ramach przypomnienia włączyłyśmy ją sobie z kumpelą. Myślę,że to na prawdę dobra,polska produkcja. Jakub Gierszał był niesamowity! Dobre przesłanie,dobra muzyka (szczególnie wpadły mi w ucho utwory Billy Talent-Nothing to Lose i Wet Fingers- Turn Me On). Na początku patrzyłam trochę z niesmakiem,ale potem wciągnęło mnie i wbiło w fotel. Zresztą sami oceńcie :)

Zaparaszam na ask.fm- http://ask.fm/hikaaari
 Miłej majówki!
Hope you like it.
D.