sobota, 16 lutego 2013

29

Padam na twarz. Mam nadzieję,że w końcu się za siebie wezmę. Jestem taka niepoukładana... Tyle rzeczy od zawsze chciałam zmienić,ale stare przyzwyczajenia brały górę. Czeka mnie jeszcze tyle wyzwań. Chciałabym stawiać sobie poprzeczkę coraz wyżej. Ot tak sobie,dla dowartościowania swojej osoby.
Wielki Post jest ku temu idealną okazją. A co mi tam,niech sobie postanowię kilka rzeczy.

Zaczęłam wpis trochę nieoptymistycznie,zaraz biorę się za poprawę. Od 5 dni nie jem słodyczy i będzie tak aż do końca Wielkiego Postu,więc trudno mi pozbierać myśli ;) Zaczęłam też więcej ćwiczyć i dbać o siebie,więc teraz bolą mnie mięśnie.. Z jednym sobie nie mogę poradzić- dzień jest za krótki by przesypiać całe 8 godzin każdego dnia! Ale chociaż 6... Chyba dam radę. Nad zdrowym odżywianiem też bym chciała popracować,na razie idzie mi nieźle,ale tyle rzeczy muszę jeszcze wyrzucić/wprowadzić ze/do swojej diety! Nie miałam pojęcia,że to takie trudne! :) Podziwiam wszystkich,którzy w tym trwają i mają się nieźle,jesteście wielcy!

"Makbet" przeczytany,więc czas wziąć się za książki,na które od dawna miałam ochotę!
Na mojej liście "must read" i jednocześnie stosiku na szafce nocnej znajdują się:

 "Cień wiatru" to książka,która wciągnęła mnie od pierwszych stron i nie mogę się doczekać gdy ją zrecenzuję. Świetna! :)
 Oooo,klasyka!
"Kochankowie..." to inspiracja zaciągnięta z lekcji polskiego,jednak można znaleźć coś ciekawego!
Mam jeszcze trochę książek historycznych,ale nie wiem czy kogoś to zainteresuje...

Obejrzałam też dzisiaj (Oprócz "Dzwoneczka" z młodszą siostrą) na prawdę świetny film. "The Social Network" to dzieło Tima Burtona. Muszę przyznać,że mnie wciągnęło. I to bardzo.
To fajne doświadczenie. Zobaczyć,jak rozwijała się strona,z której korzysta cały świat. Jakim człowiekiem jest jej założyciel,jak zrodził się pomysł itp. Wśród bardziej znanych aktorów(i nie tylko) pojawiają się Andrew Garfield,Justin Timberlake,Brenda Song).Polecam gorąco! 10/10 za grę aktorską i ogólnie-całokształt. No i dzięki panu Garfieldowi chyba obejrzę Spidermana...


I na koniec... Dotrwałam do końca!


Hope you like it.
Love,
D.

niedziela, 10 lutego 2013

28


Tak,miałam okazję załapać się na pierwszy w swoim życiu Koncert Operowy! Fakt faktem-nie byłam na operze rodem z Wiednia,ale pierwsze koty za płoty!
Propozycję wyjazdu do Torunia dostałam w dniu Festiwalu,więc dużo czasu do namysłu nie było. Wcale nie żałuję tych 4 godzin,bo to na prawdę niesamowite przeżycie! Szkoda,że nie zrobiłam żadnych zdjęć. Imprezę prowadził Pan Kaczyński- a więc było zabawnie! I wcale nie byłam tak najmłodsza- pewna starsza Pani wzięła ze sobą wnuczkę!
Wszystko było zrobione profesjonalnie,do niczego nie można się było przyczepić... Po czymś takim ma się zupełnie inne spojrzenie na muzykę i na to,co można robić ze swoim głosem...
Chociaż opery nie mogę jeszcze wykreślić ze swojej listy "wydarzeń kulturalnych,na których chce być" to przynajmniej wiem,czego się spodziewać :) Poprawił mi się humor!


Zainspirowana przez Natalię z http://girlwithoneeye.blogspot.com/ zamówiłam książkę Beaty Pawlikowskiej "Blondynka na językach-francuski" i jestem w pełni usatysfakcjonowana! Chociaż moja Pani Profesor z Liceum nie prowadzi zajęć w sposób nudny,robi to tradycyjnymi metodami... U Pani Beaty jest odwrotnie-na początku,dla każdego,kto nie miał styczności z francuskim kurs wyda się drogą przez mękę,lecz z biegem czasu sami zauważamy,że słówka,których nam brakuje,od razu cisną się na język. Ta metoda jest wspaniała!  Polecam każdemu. I przy następnej okazji pobytu w księgarni kupię inne dzieła Pani Pawlikowskiej,bo zaintrygowała mnie jako kobieta! :)

Niech ta pogoda się zdecyduje no! Raz pada śnieg,raz deszcz,raz jest ciepło,raz zimno,a to nie marzec... Może to przez nią mam takie wahania nastroju?
Jakieś plany na walentynki zakochańce? : D
Taak,znów daję post o niczym,ale to nic,nadrobię to!
Trzymajcie się ciepło!

Daria :)

sobota, 2 lutego 2013

27. piątek&sobota

No tak,znów nie było mnie tutaj prawie tydzień,ale to nic,zaraz zabieram się za nadrabianie zaległości.
Miałam strasznie dużo na głowie- na dzień dobry dwa (niby zapowiedziane,ale zawsze świeżo po feriach) sprawdziany i kartkówkę z matematyki,a dodatkowo dzisiaj doszła ocena z odpowiedzi z francuskiego.. Nie mniej jednak myślę,że całkiem nieźle mi poszło,chociaż zdjęcia na sprawdzianie z historii były całkowicie niewidoczne i będę się o to chyba kłócić z panem profesorem : D
Wizyta u okulisty załatwiona,teraz tylko czekać na nowe okulary : )
Z zajęć kółka teatralnego wróciłam naładowana pozytywną energią,chociaż po drodze zdążyłam wsiąść do nie tego autobusy,szczegół : ) Nie ma to jak przypał na koniec tygodnia!
Wczoraj zmajstrowałyśmy z mamą pizzę,ale niestety została zjedzona zanim zdążyłam cokolwiek uwiecznić.. No nic,podzielę się dzisiejszym śniadankiem- było pycha! *-*


musli Fitella z suszoną śliwką i rodzynkami,jogurt Danio



  Bruno Mars,jeden z najprzystojniejszych mężczyzn chodzących po naszej planecie!


I jak tu się cieszyć weekendem,skoro wstając rano nie możesz wydobyć z siebie żadnego dźwięku,od razu podejrzewają u Ciebie świnkę zamiast zwykłego przeziębienia i czas leci tak szybko... Na dodatek ciągle trąbią o koncercie Justina Biebera,aż głowa od tego boli...No nic,dzisiaj zrelaksuję się cieplutką kąpielą z solą o zapachu truskawek (by przypomnieć sobie zapach lata <3 p="">
Zostawiam Was z tym postem o niczym. Źródło obrazków to Facebook i tumblr,of course!

Niedługo skończę wszystkie książki,które chciałabym zrecenzować,więc przygotujcie się na post "o czymś" :)