sobota, 29 września 2012

18


 płatki ryżowe na mleku z budyniem,rodzynkami i malinowym sokiem,kawa z mlekiem

 Sobota! Jak to cudownie brzmi.Wczoraj byłam tak wykończona,że nie miałam siły mówić,a co mowa czytać "Quo Vadis".Tak,ciągle w tym siedzę,ale jak ktoś postanowił sobie,że tylko z matematyki może dostawać oceny poniżej 4... Nie wiem czy mi się to uda,na razie idzie dobrze,wiem że to liceum,inny poziom,inny sposób oceniania,no ale... Uparłam się. Tak dla samej siebie.
 Uwielbiam te poranki,w których mam tyle czasu dla siebie... To cudowne uczucie po tygodniu śpieszenia się i braku czasu: usiąść z kubkiem i pooglądać bajki.
 Byłam wczoraj na drugich zajęciach teatralnych.Nie liczę na wielką rolę,jest masa starych wyjadaczy,ot co. Może one pozwolą mi przezwyciężyć ta cholerną wstydliwość? Serio,czasami jestem zła sama na siebie. Bo w końcu ile ja mam lat,by wszystko załatwiali za mnie najbliżsi? Bo wstydzę się podejść i zapytać? Chyba tylko na scenie,gdy nie jestem sobą,potrafię być odważna i pewna siebie.

 + Ile razy trzeba na kogoś wpaść,by nie tłumaczyć tego jako czysty przypadek?



 Rysunki oczywiście nie moje (nie nadaję się do tego typu rzeczy :D) ale mam w klasie cholernie zdolną bestię,prawda? Miała tego dużo więcej,ale ja uchwyciłam tylko te dwa. Mają coś w sobie : )

I can't stop falling love with you.

Love,
D.

niedziela, 23 września 2012

17

 budyniowa owsianka z dżemem wiśniowym,kawa.

Mam za sobą pierwszą kombinację typu: płatki owsiane+budyń. Pychotkaa!
Przypadłby się jeszcze jeden dzień weekendu. Zaraz pójdę na spacer,a potem powtórka z Fizyki,Historii i EDB.
Do usłyszenia! :*

piątek, 21 września 2012

16.

  Uff. 3 tydzień szkoły z głowy,jestem mistrz.
Popijając cafe latte i rozkoszując się chwilami spokoju postanowiłam napisać choć parę słów. Oczywiście nie mam żadnych zdjęć śniadań ani ciekawszej tematyki posta oprócz zwykłego "co u mnie słychać".
Jest ciężko,nie będę kłamać. Ale do takiej nauki jestem przyzwyczajona,w gimnazjum też dużo się uczyłam,więc nie narzekam. Jak na razie mam dwie 5 - jedną z dyktanda (mistrz normalnie,reszta dostała pały) i jedną z francuskiego.
  Co do francuskiego-jestem wspaniały! To trudny język,ale z przyjemnością się go uczę. Już wiem,że za nic w świecie nie wybrałabym niemieckiego od podstaw. Jest dla mnie zbyt "ciężki"
  Ogólnie to nie mam na co narzekać. Moja klasa jest wspaniała-czuję się w niej tak,jakbyśmy znali się od lat. Chociaż moja koleżanka z ławki momentami działa mi na nerwy,to i tak cieszę się,że trafiłam do 1D- klasy humanistyczno-dziennikarsko-pedagogicznej.
  Dziwnie się czuję poruszając się z identyfikatorem na piersi. Dziwnie się czuję,kiedy wszyscy na mnie patrzą. Ale to już taka moja wrodzona fobia społeczna-wychodzę z założenia,że jak ktoś się śmieje=śmieje się ze mnie.
  Zapisałam się już na zajęcia dziennikarskie,teatralne i kółko medyczne.
Na przyszły tydzień mamy zapowiedziane kartkówki,odpytywanki i inne rzeczy. Dzisiaj pozostaje mi tylko poddać się błogiemu lenistwu,obejrzeć jakiś film czy poczytać książkę. 
   A właśnie-wciągnęła mnie lektura "Quo Vadis". Tematyka utworu już dawno była mi dobrze znana,ale nigdy nie sięgnęłam po książkę. W gimnazjum nie było czasu,a teraz- z racji tego że to lektura-wypożyczyłam i zachwycam się. Uważam,że to wspaniała książka. Bo szczerze mówiąc- kto by nie chciał przeżyć takiej miłości?
   Ale dosyć o szkole- dylematem na dziś pozostaje wybór filmu na wieczór i zaopatrzenie się w kocyk,bo robi się coraz zimniej.
Mam ochotę na naleśniki,więc pewnie jutro rano zrobię i wstawię zdjęcie. Dawno nie celebrowałam naleśnikowej soboty.
Także trzymajcie się cieplutko kochani. I wybaczcie,że nie odwiedzam Waszych blogów. 

PS: trzymajcie kciuki za:

a) wtorkowe ważenie na wf;
b) żebym utarła nosa dziewczynom z bio-chemu (które są przekonane,że human= jesteś tępy)
c)żebym nie wypisała się z teatru!


 Zostawiam Was z pięknym zdjęciem Winicjusza i Kalliny (aktorka grająca tę postać jest wyjątkowo śliczna. Chociaż ostrzegam pewną nieścisłość-według Sienkiewicza Ligia miała ciemne włosy).Ale przecież reżyser nie musi iść słowo w słowo,akcja w akcję z oryginałem. Tak tylko się czepiam ; )

Udanego weekendu! :*

sobota, 8 września 2012

15.

 Pierwszy tydzień w nowej szkole. W życiu nie przeszłoby mi przez myśl,że będzie tak...miło. Trafiła mi na prawdę dobra wychowawczyni,mam fajną klasę (jedyny minus to 3 chłopaków) i ogólnie jestem (na razie ) zadowolona. Ciągle nie wiem,co chce w życiu robić,wybieram między różnymi filologiami( już po pierwszej lekcji francuskiego pokochałam ten język :D),prawem,dziennikarstwem,stosunkami międzynarodowymi,psychologią... Z drugiej strony mam dużą chęć pomocy innym,dlatego gdybym nie była nogą z chemii i fizyki byłabym już na bio-chemie... Marzy mi się medycyna,ale nie mogłabym być dobrym lekarzem bez dogłębnego zgłębienia zagadnień z dziedziny chemii,której po prostu nie lubię i nie rozumiem. Zobaczę,jak będzie mi szło z tych przedmiotów w tym roku,jeśli nie będę dawała rady na humanie,to się nie przeniosę (uczniowie idący nowym programem nauczania przedmioty rozszerzone wybierają tak na prawdę w marcu). No cóż,wszystko się może jeszcze zmienić,prawda?
 Ale dosyć już tego,na prawdę musicie być moim ciągłym marudzeniem po prostu znudzeni.


 Obejrzałam ostatnio film,który sprawił,że totalnie się rozkleiłam- "Trzy metry nad niebem". MAMUNIU! 

Film "typowo" babski,ale fajny też na romantyczny wieczór z chłopakiem. Opowiada-podobno-współczesną wersję "Romea i Julii". Historia o miłości,dorastaniu,buntowaniu się i-momentami-walce z prawem. Jest świetny! Pod koniec płakałam,film zalicza się do dramatu bez happy endu... Wart obejrzenia,polecam. W najbliższym czasie zabiorę się za drugą część. 
zainteresowanych odsyłam tu: http://muzol.pl/post/szczescie-trzy-metry-nad-niebem

 O czym ja mogę Wam jeszcze napisać? Przepraszam za to,że nie odwiedzam i nie komentuję Waszych blogów. W czasie trwania roku szkolnego jest mi po prostu ciężko. Wstaję rano (6:20),poranna toaleta,szybkie śniadanie (nie zdążę nawet sfotografować) o 7 wyjazd; o 15 jestem w domu; jem;odrabiam lekcje i już 18... A gdzie tu czas dla siebie,na jakąkolwiek aktywność fizyczną czy dobrą książkę? Albo po prostu godziną drzemkę?
Wybaczcie tak krótki post,nie mam do tego głowy (jesienna aura wcale mi nie służy) a chciałam po prostu o sobie przypomnieć. 
 Love,
D.

sobota, 1 września 2012

14.

 Wrzesień.Kolejny rozpoczęty miesiąc,kolejny czas na walkę,zmiany i sukcesy.I te małe,i te większe. Z każdym nowym miesiącem obiecuję sobie poprawę,że będę bardziej przykładać się do tego,co robię. Że będę stawać się lepszym człowiekiem. Mam całe grono wad,z którymi muszę walczyć,nikt nie obdarzył mnie delikatnym,łaskawym charakterem-wręcz przeciwnie. Każdy w swoim życiu ma jakąś przeszkodę do pokonania.
 Moje wakacje 2012 były udane. Nie powiem,żebym zwiedziła nie wiadomo jak odległe kraje.Odbyłam bardziej wartościowszą podróż- w głąb samej siebie. Zmierzyłam się ze słabościami i lękami. I zwyciężyłam. Przynajmniej w minimalnym stopniu wyzbyłam się ograniczeń. Mogę śmiało powiedzieć,że zasłużyłam na nagrodę,jaką były prawie 2-miesięczne wakacje. Ale teraz trzeba zacisnąć zęby i brać się za naukę. I powiem szczerze,że lubię to. Obiecuję,że dam z siebie wszystko. Ale również się w tym nie zatracę. Dotychczas udawało mi się łączyć naukę i zabawę. Ciekawe,jak będzie teraz = )
 Kiedy nie mogę się czegoś doczekać-bardzo wcześnie wstaję. Gdy byłam młodsza,w Boże Narodzenie wstawałam już o 4,aby zobaczyć prezenty. Dziś wprawdzie wstałam o 7,ale to i tak dziwne,biorąc pod uwagę fakt,że kładłam się po północy... Chyba chcę już iść do tej szkoły. Chociażby po to,by zobaczyć,czy miałam się czego bać ^^

 Dzisiejsze śniadanko:


(omlety chyba też zaliczają się do naleśnikowej soboty?) 



omlet na maśle z dżemem jabłkowym i cynamonem; kawa Inka z mlekiem.

 Nie lubię deszczowej pogody.Czyżby pora na kupno parasola,ciepłych swetrów i nieprzemakalnych butów? I w kwestii obuwia-znacie jakieś buciki (oprócz glanów : D) które są wytrzymałe i w których skarpetki jakimś cudem pozostają suche?
Trzymajcie się cieplutko. I dobrze wykorzystajcie ostatni weekend wakacji!
Love,
D.